Dwie szkoły podstawowe w Słupcy? A może należy rozważyć jednak trzy?

4831
wyświetlenia
Czy warto stworzyć w budynku gimnazjum trzecią szkołę podstawową?

Luźno wypowiedziany pomysł przez jednego z radnych, żeby w budynku likwidowanego gimnazjum stworzyć trzecią szkołę podstawową wywołał duże emocje w środowisku nauczycielskim. Przedstawiamy państwu niezwykle wartościową i merytorycznie solidną wypowiedź jednego z nauczycieli słupeckiego gimnazjum. Nauczyciel nie chciał się podpisać. Ale list a właściwie felieton jest bardzo pouczający.

Wygaszanie, a właściwie likwidacja gimnazjów została już przesądzona. Brakuje tylko kropki nad „i”, czyli podpisu prezydenta. Ten pewnie na dniach. Teraz samorządy muszą podjąć decyzję, jak podejść do reformy oświaty na terenie swojej gminy czy miasta. Samorząd Miasta Słupcy także musi zmierzyć się z tym zadaniem. Zawsze słyszeliśmy, że wydatki na oświatę są „ogromne” i miasto musi do nich dokładać, dlatego teraz, wykorzystując chaos w oświacie, planuje się podejść do tematu oszczędnościowo. Co to oznacza? Otóż nic innego, jak oszczędzać na naszej przyszłości, a może na jakości naszej przyszłości. Jaśniej – na naszych dzieciach. Pani minister obcina siatkę godzin, zmniejszając „ramówkę” (mniej godzin na niektóre przedmioty), tworząc na szybko podstawy programowe (to, czego dzieci mają się uczyć w ramach tych godzin), byle jak podręczniki (a właściwie jeszcze ich nie tworząc). A w naszym mieście? Jak inaczej, niż szukaniem oszczędności, można nazwać „upychanie” dzieci w dwóch szkołach – tzn. w SP1 i SP3 – przecież po odjęciu jednego rocznika, który o rok wcześniej trafi do szkół ponadgimnazjalnych, liczba dzieci i młodzieży w mieście zmniejszy się o ok. 100 – 115 uczniów, czyli będzie oscylować w liczbie od ok. 950 do 1150 uczniów w zależności od rocznika. [Urodzenia: 2001-129, 2002-124, 2003-125, 2004-106, 2005-125, 2006-126, 2007-159, 2008-169, 2009-160, 2010-186, 2011-153, 2012-131, 2013-117, 2014-124, 2015-116]. W SP1 już teraz dzieci uczęszczają do szkoły w systemie dwuzmianowym, budynek więcej nie zmieści, dlatego Burmistrz prowadzi rozmowy z dyrektorem LO o udostępnianie sal lekcyjnych. Może przeniesie tam maluchy? Czy taki sam system ma funkcjonować w SP3? Jak wyglądać będzie opieka świetlicowa, stołówka (jest tylko w jednej ze szkół), zajęcia wychowania fizycznego – wrócą korytarze? Podobna sytuacja już kiedyś była. Może ktoś pamięta czasy wyżu demograficznego. Teraz – na życzenie. A co z budynkiem po gimnazjum? Przedszkole – to tylko 6 grup, w budynku są 24 sale lekcyjne. Zmieściłoby się więc i takie przedszkole, i mniejsza szkoła. Teraz funkcjonuje kuchnia, stołówka, świetlica, biblioteka, psycholog, pedagog, higienistka, pomieszczenia po byłej harcówce. Wszystko prawie na jednym poziomie, z podjazdami, platformą na wózek inwalidzki, dostosowane toalety. Obiekt jest prawie w 100% objęty monitoringiem kamer, sale połączone są siecią komputerową, we wszystkich pracowniach są laptopy. To właśnie było tworzone dla dzieci, dla ich rodziców, a nie dla… no właśnie czego? Przecież mądre rozplanowanie obwodów szkolnych, poukładanie oddziałów w taki sposób, by żadna ze szkół nie była przeciążona, powinno być w interesie wszystkich. Zwłaszcza rodziców. Pytanie czy będzie im się podobało, jeśli to ich dzieci będą kończyć zajęcia o 17.00? Kolejną sprawą jest fakt, że taki rozkład nauki nie zwiększa liczby etatów nauczycieli – te zależą od liczby dzieci. Nauczycielowi nie powinno sprawiać różnicy, w którym budynku pracuje. Pozostaje jeszcze kwestia parkingów, dostępu do kompleksu boisk Orlik, projektu budowy nowej hali sportowej, dla kogo to wszystko? Plan miasta: przenieść przedszkole z budynku przy kościele – nie trzeba płacić kurii, przenieść bibliotekę, odpada koszt utrzymania kolejnego budynku (oszczędność), może kilka sal wynająć – zysk. Można pochwalić pomysłowość o gospodarność radnych, ale co z dziećmi, czy szkoła nie była budowana dla nich?

W założeniach obecnej reformy mówi się o mniejszych, kameralnych szkołach, w których ani uczeń, ani rodzic nie będzie anonimowy, dba się o jego bezpieczeństwo, wychowuje, rozwija, wspomaga. Nie ma mowy o kombinatach, w których „upycha się” dzieci. Czas wyżu minął, można więc zadbać o jakość, nawet przenosząc przedszkole.

Teraz rodzice mogą podjąć temat, może dobrze by było ich zapytać o zdanie, a nie podejmować decyzje w zaciszu gabinetów, z kalkulatorem w ręku, bo liczby mówią. Tak nawiasem mówiąc niewielu radnych ma dzieci w wieku szkolnym.

Mamy jednak nadzieję, że nie wszystko jest jeszcze przesądzone, że radni na sprawy dotyczące największego dobra wspólnego (dzieci) mają jednak szersze spojrzenie i nie zamknęli jeszcze furtki dotyczącej ich przyszłości.

Nazwisko autora znane redakcji

ZOSTAW ODPOWIEDŹ