Wierzyć w nich, czy nie wierzyć?

1492
wyświetlenia

Teoretycznie – mają wielkie, czarne oczy, małe dziurki zamiast nosów, oślizgłą skórę i lubią zabawy na polach. Praktycznie – kto to wie? I o kim mowa? W tym tygodniu „Klawiaturą i pikselem” z przymrużeniem oka… chociaż nie dla wszystkich. Zapraszamy do lektury.

Kiedy człowiek patrzy w gwiazdy kosmitów widzi

Chyba każdy z nas choć przez moment zastanawiał się spoglądając nocą w niebo, czy wśród tak wielkiej przestrzeni jaką jest kosmos naprawdę jesteśmy sami. Stopień ufności w założenia teorii bytów pozaziemskich w każdym z nas jest inny – dla jednych będzie to przewrotne mrugnięcie okiem i szyderczy uśmiech, dla innych niekończący się temat do rozmów. Jak jest naprawdę? Palce świerzbią, aby z miejsca oświecić Czytelników „Klawiatury” i dokonać przełomu na tej płaszczyźnie – niestety sprawa przedstawia się w ten sposób, że tak naprawdę bardzo niewiele wiemy (nie autor – wszyscy). Od dziesiątek lat przewija się temat tego, czy innego latającego spodka, który ostatecznie okazuje się satelitą, dziwnych znaków na polach (takich, jak na przykład ostatnio w Orchowie) lub dalej teorii spiskowych, jakoby tylko garstka ludzi miała świadomość o istnieniu potocznie zwanych przez nas kosmitów. Znalezisk i (pseudo)dowodów na odwiedziny pozaziemskich cywilizacji jest cała masa – problem w tym, że tak na dobrą sprawę ich autentyczność bądź nie wnosi do życia przeciętnego obywatela naszego globu zbyt wiele. Dlaczego?

Szefie – nie będzie mnie w pracy – wybieram się do Orchowa na inwazję

A to by dopiero zawrzało w powiecie! Abstrahując już od humorystycznego podejścia do kwestii NOL’ów (tak jest – w Polsce nie ma UFO a NOLe) – wydawać by się mogło, że oficjalna wizyta przybyszów z obcej planety mogłaby zwiastować wywrócenie naszej egzystencji na lewą stronę – nic bardziej mylnego. Tak, jak dla nas NOL są na chwilę obecną wielką niewiadomą, zagadką, wręcz pewnym boskim sekretem, tak też przed wynalazkiem Bella trudno było sobie wyobrazić komunikację głosową z wyłączeniem bezpośredniego oglądania rozmówcy. I takich kamieni milowych naszej cywilizacji można wyliczać bardzo wiele i każdy z nich konsekwentnie początkowo oznaczał olbrzymi przełom w życiu – finalnie wpasowywał się w jego rytm i przestał się odznaczać. Podejrzewam, że po kilku miesiącach od przybycia „obcych” moglibyśmy wspólnie z nimi wychodzić do kina, na zakupy czy grać w nogę (pytanie ile tych nóg po boisku by biegało). Polakom zapewne taka zmiana wyszłaby bokiem i mając w świadomości naszą wrodzoną zawiść do wszystkiego co „nie nasze” na wspólne zakupy z kosmitami trzeba by poczekać co najmniej do roku 3001 – mogę się mylić może o 2-3 lata.

I kto tu jest kosmitą?

Pamiętam taką animację twórców kultowego „Shreka” pod tytułem „Planeta 51”. W wielkim skrócie fabuła traktowała o astronaucie, który wylądował na tytułowej planecie 51. Widz tą historię zaczyna jednak z drugiej strony – oglądamy zielone postaci, które chodzą do szkoły, do pracy, w kinach oglądają filmy SF o strasznych, człowiekopodobnych stworach planujących inwazję – taka Ziemia w lustrzanym odbiciu. Aż tu nagle wpada ze swoim statkiem Amerykanin i wbija flagę Stanów Zjednoczonych na oczach zielonych obywateli planety 51, którzy właśnie rozkoszowali się popołudniowym grillem. Teraz tak – kto w tym przypadku jest kosmitą? Swoją drogą polecam ten tytuł do obejrzenia, chociażby z racji ostatnich wydarzeń Orchowie – bo kto powiedział, że o NOLach powstały tylko filmy dokumentalne?

Frankowski = Kosmita

Na zakończenie zdradzę Wam drodzy Czytelnicy pewien sekret – jeśli chcielibyście dowiedzieć się czegoś więcej, nie tylko o przybyszach z obcych planet, ale także kilku zacnych historiach z odrobiną dreszczyku w tle polecam serdecznie cykl opowiadań naszego dziennikarza Tomka Frankowskiego. Część z nich to prawda co do joty, część to przekazy z dziada pradziada, a część z autopsji samego autora. Swoją drogą dziwna to sprawa z tymi opowiadaniami– każdą historię dziennikarz z Zagórowa pisze w taki sposób, jakby był świadkiem tego, czy innego zajścia… Czyżby kosmita? Z tego miejsca Tomka serdecznie pozdrawiam, jednocześnie dziękując w imieniu współtwórcy działu „Klawiaturą i pikselem” grafika Łukasza Nabiałka i swoim własnym za wszystkie miłe sygnały, jakie otrzymujemy od Państwa, a które bezpośrednio tyczą się naszej rubryki na 2 stronie „Głosu Słupcy” – dziękujemy!

Filip Muszyński

ZOSTAW ODPOWIEDŹ