W walce o prawa człowieka

1298
wyświetlenia

Ostatni raz z Danielem Wiśniewskim, mieszkańcem Bielaw, rozmawialiśmy tuż przed jego wylotem do Waszyngtonu, gdzie odbywał staż w Kongresie Stanów Zjednoczonych. Od tego czasu w jego życiu wiele się zmieniło, skończył studia, zdobył nowe doświadczenia i znalazł pracę w międzynarodowej organizacji. Teraz Daniel na stałe mieszka w Brukseli, gdzie jest dyrektorem biura młodzieżowej organizacji. Choć jak sam mówi, z pracy właściwie nie wychodzi, znalazł dla nas czas, by trochę opowiedzieć o sobie i tym czym się zajmuje.

Podczas naszej ostatniej rozmowy obiecałeś, że podzielisz się z nami wrażeniami ze stażu, który odbyłeś w Kongresie Stanów Zjednoczonych. Jak wspominasz to doświadczenie?

Staż w Kongresie USA to zdecydowanie wyjątkowe doświadczenie, które pozwala zobaczyć jak funkcjonuje jedna z najstarszych demokracji na świecie. Dla mnie osobiście była to szansa na zrozumienie polityki amerykańskiej, w której nie czuję się ekspertem oraz zrozumienie jak funkcjonuje biuro w Kongresie. Dzisiaj mam wrażenie, że instytucje polityczne w Europie znacząco różnią się od tych amerykańskich.

W Waszyngtonie pracowałem w biurze kongresmana Cravaacka z Minnesoty, który reprezentował Partię Republikańską. Moje obowiązki były bardzo zróżnicowane. Oczywiście najciekawsze zajęcie polegało na uczestniczeniu w tworzeniu ustaw, choć ja osobiście lubiłem również pracę korespondencyjną, w której odpowiadałem na listy wyborców, zarówno tych zadowolonych, jak i rozwścieczonych z działalności kongresmana.

Chyba największym zaskoczeniem była dla mnie informacja, że jednym z obowiązków stażysty jest oprowadzanie gości Kongresmana po Kapitolu. Jako osoba, która nie jest ekspertem historii Stanów Zjednoczonych oraz symboliki wszystkich miejsc, posągów, czy obrazów stanowiło to dla mnie spore wyzwanie. Musiałem spędzić mój pierwszy weekend z przewodnikiem dla turystów, by móc coś opowiedzieć na temat budynku, historii, czy dzieł sztuki, które się tam znajdują.

Dzisiaj z perspektywy czasu uważam całe doświadczenie tam zdobyte za bezcenne. Aktualnie sam kieruję biurem, które działa w instytucjach europejskich oraz organizacjach międzynarodowych. Dzięki tej wizycie mogę przenieść te znakomite wzorce na poziom organizacji, którą zarządzam.

Od Twojego powrotu minął ponad rok. Czym zajmowałeś się w tym czasie?

Tak jak to zwykle w moim życiu bywa, robiłem mnóstwo rzeczy i starałem się godzić rozmaite przedsięwzięcia. Ukończyłem studia, rozpocząłem pisanie doktoratu z ekonomii, prowadziłem badania naukowe na temat emigracji osób wykwalifikowanych, a ostatecznie sam wyemigrowałem najpierw do Nowego Jorku, potem do Brukseli, aby pracować dla World Youth Alliance Europe.

cała rozmowa w najnowszym wydaniu Głosu Słupcy

ZOSTAW ODPOWIEDŹ