Michał Przybyła – Słupczanin z urodzenia, rocznik ’86. Obecnie mieszka w Londynie. Model, DJ, dyrektor kreatywny w jednej z londyńskich firm. Wiele osób pamięta Michała, kiedy prowadził imprezy taneczne w Karczmie. Wyjechał na Wyspy kilka lat temu, razem z falą tysięcy młodych Polaków poszukujących tam szczęścia i sposobu na życie. Dziś możemy już powiedzieć: Michał Przybyła osiągnął sukces. Odważny, pozytywnie zakręcony, pełen marzeń. Słupca nie zawsze przyjmowała go dobrze, ekstrawagancki strój, egzaltowany sposób bycia nie były powszechnie akceptowane. Gdy wyjeżdżał, wiele osób życzyło mu szczęścia i trzymało kciuki. Widać, że życzenia były szczere bo Michał Przybyła dopiero się rozkręca i za chwilę ci, dla których jego obszarpane spodnie były nie do przyjęcia mogą pospadać z krzeseł. Zaczynał w Karczmie, dziś uczy się od najlepszch. Panie i panowie, nadchodzi DJ Miguel…
Dlaczego zdecydowałeś się wyjechać?
Jak wszystko w moim życiu, decyzja o wyjeździe zapadła bardzo spontanicznie. W tym czasie
studiowałem anglistykę na UAM więc było mi o wiele łatwiej znając język. Nie bałem się tej bariery. Od zawsze czułem, że muszę wyjechać aby móc w końcu zacząć się
realizować. To oczywiście nie jest tak, że w Słupcy nie mógłbym. Jednak w tym zawodzie, który wybrałem, moje rodzinne miasto nie dawało większych możliwości. Wyjechałem w pogoni za marzeniami ale także w pogoni za samym sobą. Moje ego chciało zmierzyć się z zadaniami nie tylko na skalę krajowa ale światową.
Brzmi mocno, ale początki nie były łatwe. Nie od razu stałeś się rozpoznawalnym dj-em. Londyn to nie Słupca, gdzie znał cie prawie każdy.
Początki były oczywiście trudne ponieważ wyjechałem sam, musiałem znaleźć sobie pracę mieszkanie.. Miałem w sobie dużo odwagi i pozytywnej energii. Nie poddawałem się. Miałem również dużo szczęścia, poznałem wspaniałych ludzi, z którymi nadal jestem w kontakcie i którzy bardzo mi wtedy pomogli. Nie traciłem czasu an poszukiwania w dziedzinach, w których czułem się słabo. Jechałem ze sprecyzowanym celem, od samego początku wiedziałem czego chcę i
uparcie ku temu dążyłem.
Cała rozmowa w najnowszym wydaniu Głosu Słupcy