Na zagórowskim cmentarzu często dochodziło do aktów wandalizmu. Dotąd były problemy z wykryciem sprawców, ale tym razem chuligani zostali wykryci. Doszło do bijatyki, a dochodzenie w tej sprawie prowadzi policja i prokuratura.
Do zdarzenia doszło we wrześniu. Wracający z pracy mężczyźni zauważyli coś niepokojącego na cmentarzu. Zbliżyli się do bramy i zobaczyli dwóch innych mężczyzn, którzy najwyraźniej demolowali nagrobki. Postanowili wziąć sprawy w swoje ręce. Kiedy próbowali zwrócić uwagę intruzom, ci zaczęli wymachiwać nożami. Były to, potocznie zwane ?kosy?, które mogą szybko zadać śmiertelne ciosy. Doszło do bijatyki.
Wkrótce po incydencie jeden z chuliganów, zeznał na policji, że został pobity. Na co dzień Pan L. mieszka w Poznaniu, a do Zagórowa przyjeżdża do rodziców. Właśnie podczas jego odwiedzin, w miasteczku bywa niebezpiecznie. Potwierdzają to opowieści sąsiadów, którym pan L. groził spaleniem domów i temu podobne. Inni śmiało twierdzą, że młody mężczyzna działa pod wpływem środków odurzających. Ma też swojego kompana, notowanego już wiele razy przez policję. Właśnie z nim tego wieczoru był na cmentarzu.
Wyszło na to, że mężczyźni chcąc powstrzymać satanistyczne zamiary opryszków, sami zostali bandytami. Wyrok w sprawie jeszcze nie zapadł. Jak poinformowała rzecznik prasowa KPP w Słupcy Marlena Kukawka ? Przez policję i prokuraturę prowadzone są działania wyjaśniające okoliczności tego zajścia. Osobnicy tego zajścia są nam znani, trwają obecnie przesłuchania i ustalenia. Myślę, że w listopadzie sprawa znajdzie swój finał.
Dwaj mieszkańcy Zagórowa chcieli na własny sposób wydać wyrok na wandalach. Byli jednak pod wpływem alkoholu, co z pewnością zaważy na procesie. Ci, którzy rozbijali butelki na nagrobkach, wiele razy wchodzili w konflikt z prawem. Do dziś niektórzy uważają, że to właśnie pan L. i S. są sprawcami wielu aktów wandalizmu w Zagórowie, do których można zaliczyć na przykład malowanie farbą budynków mieszkalnych. Na to jednak potrzeba dowodów.
Przyjezdny rodak z Zagórowa ma zło we własnych oczach. Nie dawniej, jak w te wakacje wracając z nocnej libacji demolował ulicę Okólną. Są także świadkowie tego zajścia, jednak każdy woli raczej milczeć. W przypadku demolki cmentarza było inaczej. Nerwy puściły tym, którzy woleli nie czekać za wymiarem sprawiedliwości. Na koniec, można uczulić miejscową policję na to, co dzieje się w małej mieścinie, zwłaszcza w dni weekendowe. Za chwilę strach będzie wyjść z własnego domu..
O finale sprawy poinformujemy czytelników. Będzie można także posługiwać się imionami sprawców zajścia na cmentarzu.