Podłechtajmy temat sekt w Polsce

1513
wyświetlenia

Nie ulega wątpliwości, że temat religii, zaraz obok polityki i homoseksualizmu jest w kraju nad Wisłą szalenie niepewnym gruntem. Idąc tym tropem bardzo chętnie rozłożymy na czynniki pierwsze kwestie sekt, fanatyzmu religijnego i cienkiej granicy, która dzieli wspomniane zagadnienia od zdrowego podejścia do duchowości człowieka. Zapraszamy odważnych do lektury!

Rozalka skończyła w piecu. Na kilka „zdrowasiek”

Życie pędzi do przodu, a za nim usiłuje nadrabiać religia. Na przestrzeni wieków zmieniły się wytyczne, wyznaczające granice pomiędzy ludźmi bogobojnymi, a tym niosącymi szatana. Najlepszym dowodem na to – akurat w aspekcie chrześcijaństwa – jest fakt, że był taki okres, kiedy za heretyka uznano Mikołaja Kopernika, a jego dzieło „O obrotach sfer niebieskich” palono na stosach. Po latach mieszkaniec Torunia został zrehabilitowany, a jego teoria heliocentryczna rozpoczęła nową erę w niemalże każdej dziedzinie ludzkiego życia. Trudno uwierzyć w to, jak radykalnie mogą zmieniać się poglądy na płaszczyźnie szeroko pojmowanej religijności. Zmienia się świadomość ludzi – dzięki praktycznie nieograniczonemu dostępowi do informacji. Całość jest idealnym polem manewru dla samozwańczych mesjaszów, którzy dzięki temu zagarniają coraz szerszy krąg wyznawców. O tym fakcie pisaliśmy już we wcześniejszej „Klawiaturze…” Nie chodzi tutaj jednak o dublowanie tematu – nieuchronnie zatarła się dla nas-Polaków linia, pomiędzy zadawaniem pytań o sens życia, a wrzuceniem takiego jegomościa do jednego worka z „szatanistami” jak mówią potocznie fanatyczne fanki księdza-dyrektora.

Czym jest sekta?

Według regułki Encyklopedii Naukowej PWN sekta to grupa wyodrębniona z religii macierzystej lub powstała na styku różnych tradycji religijnych i kulturowych, a współcześnie jako sektę określa się najczęściej nieformalną grupę, charakteryzującą się zespołem cech, często uznawanych za negatywne przez oficjalne instytucje religijne czy państwowe, takich jak: autorytarne sprawowanie władzy w sekcie przez jej przywódcę, instrumentalne traktowanie członków sekty przez jej kierownictwo, sprzęgnięcie celów politycznych i ekonomicznych, brak samokrytycyzmu, dążność do całkowitej niezależności od uznanych w społeczeństwie czynników kontroli. Minęły czasy, kiedy dla rozpoznania takiego tworu wystarczyło przyłapać sąsiada na gotowaniu czarnego koguta w kotle nad paleniskiem, albo biegającego po cmentarzu i profanującego groby. Dziś duch nieczysty grasuje po Polsce i wcale się z tym faktem nie ukrywa – ba – jest szanowany przez ludzi, którzy także z tego powodu noszą się z nosami zadartymi ku niebu. Najlepszym przykładem jest tutaj osoba księdza Natanka (tak, nie daje odporu z tą postacią), który pomimo wykluczenia z kościoła katolickiego aktywnie działa, naucza i szerzy swoje teorie. Nie tak dawno, bo 16 stycznia tego roku Rada Stała Episkopatu Polski po raz kolejny przestrzegła katolików przed gromadzeniem się wokół suspendowanego księdza i popieraniem głoszonych przez niego idei. Ale… Polacy wiedzą lepiej i nic sobie z tego faktu nie robią. Kiedy jednak syn czy córka Kowalskiego wystąpią przed szereg i zapytają babcie dlaczego celebrujemy np. Boże Ciało wyzwany zostaje przez seniorkę rodu od belzebubów. Dziwne, prawda? Ale jakie prawdziwe…

Fanatyzmowi nie ma końca…

Bezkrytyczne i poniekąd ślepe przyswajanie nauk, szerzonych na przykład przez wspomnianego księdza Natanka wchodzi już w strefę religijnego fanatyzmu. Nie rozumiem, jak można być wyznawcą kościoła katolickiego, przyjmować jego założenia, prawa, ideologię i jednocześnie od tak łamać jego reguły słuchając nauk osoby, która de facto została wykluczona z jego szeregów. Trochę śmieszy taki obraz społeczeństwa, które słynie w całym świecie z wielkiego oddania Watykanowi. Choć z drugiej strony gdzieś tam swój upust zapewne znajdują nasze słowiańskie, pogańskie korzenie…

Nadchodzi Złofia

Stało się – skończył się nam monopol na męski punkt widzenia i oceny otaczającej nas rzeczywistości. Do „Głosu” dopchała się po kilku tygodniach oczekiwania (a między Bogiem a prawdą po krzykach, awanturach i grożeniem wałkiem) Złofia, małżonka Mrocznego, którego sylwetkę można zobaczyć w każdym naszym felietonie. Jest to postać żeńska, a co za tym idzie z natury plotkarska. Od tego numeru co jakiś czas zaglądać będzie na łamy „Głosu Słupcy” racząc naszych Czytelników plotkami, pogłoskami i uszczypliwymi komentarzami, dotyczącymi lokalnych wydarzeń. Przyznajemy otwarcie, że i my bezbłędni nie jesteśmy, więc i nam samym oberwać się od rezolutnej Złofii może ale lubimy wyzwania – cóż więcej dodać – truchlejcie Czytelnicy – nadchodzi Złofia!

Filip Muszyński

ZOSTAW ODPOWIEDŹ