Sytuacja w słupeckim szpitalu staje się coraz trudniejsza a atmosfera gęsta i nieprzyjemna. Kilka dni po konferencji prasowej, na której dyrektor szpitala dr. Krzysztof Stasiak przedstawił i omówił stan placówki, pielęgniarki i położne zorganizowały własne spotkanie. Było gorąco.
Świetlica słupeckiego szpitala zapełniła się po brzegi. Pielęgniarki i położne, ratownicy medyczni – wszyscy byli zainteresowani dalszymi losami placówki. Organizatorem spotkania był szpitalny związek zawodowy. Gośćmi byli dyrektor szpitala, dr Krzysztof Stasiak oraz starosta Mariusz Roga i to do nich kierowano wszystkie pytania.
Nadzieja dla gastroenterologi
Dyrektor poinformował, że szpital będzie uczestniczył w konkursie ogłoszonym przez wielkopolski NFZ dotyczący usług z zakresu gastroenterologii. Jest więc nadzieja, że poradnia wznowi swoją działalność. Dyrektor pokrótce opowiedział o tegorocznych kontraktach i negocjacjach. Wyjaśnił dlaczego słupecki ZOZ przegrał niektóre konkursy a do których w ogóle nie przystępował. Zapowiedział po raz kolejny, że jeżeli nie dojdą do porozumienia w sprawie oddziału anestezjologicznego szpital będzie zmuszony odmówić przyjmowania pacjentów z innych powiatów. Za zabiegi ratujące życie, za które NFZ miał oddawać w pierwszej kolejności, szpital nie ma zapłacone jeszcze 400.000 złotych.
Po wystąpieniu dyrektora i starosty z sali padły pytania. Pierwsze dotyczyły długu szpitala. Księgowa Agnieszka Górska wyjaśniała, że strata szpitala to nie jest to samo co dług. Szpital nie ma żadnych zobowiązań wymaganych. Płynność finansowa jest, jednak z upływem czasu będzie coraz trudniejsza. W drugim półroczu 2012 roku może się ona jeszcze pogorszyć. – Wszystko regulujemy na bieżąco – zapewniała pani Górska. Skąd jednak wziął się dług? – Szpital się usprzętowił a suma kontraktu nie rośnie. Cenny sprzęt należy ubezpieczać. Sprzęt trzeba także naprawiać. W 2011 roku samo naprawianie karetek oraz sprzętu wyniosło 194 tysiące złotych a serwisowanie i konserwacja 125.619 tysięcy złotych – mówił dyrektor Stasiak.