Ostatnie dwa tygodnie upłynęły nam pod znakiem „siarczystych” mrozów. Lód ściął nie tylko mniejsze akweny, ale i nurty rzek. Pod lodem znalazło się całe Jezioro Słupeckie. Czy taka aura zagraża rybom? Ich populacja w dwa lata temu znacznie się zmniejszyła pod wpływem tak zwanej „przyduchy”.
Kilka czynników
Na zjawisko przyduchy, zimą 2010, roku złożyło się kilka czynników. Jak wynika z przeprowadzonych ekspertyz, podczas prowadzonych prac remontowych, w związku z wymianą urządzeń wodnych na tamie obniżono lustro wody, co spowodowało mniejszą przestrzeń dla powstawania w wodzie tlenu. Wkrótce po bardzo ostrych mrozach, które „ścięły” taflę wody, nadeszły bardzo obfite opady śniegu. Gruba pokrywa śniegowa na całej powierzchni jeziora sprawiła, że zatrzymało się zjawisko „fotosyntezy” czyli wytwarzania tlenu przez roślinność wodną. W wyniku gwałtownego zmniejszenia się ilości tlenu, powstały dwa duże pogorzeliska gazów gnilnych, w wyniku psucia się roślinności torfowej. To przyspieszyło masowe śnięcie ryb. Wspomniane czynniki nałożyły się na siebie w tym samym czasie, a ich skala i dynamika były nieoczekiwanie wysokie.
Gruba pokrywa lodu
Panujący od dwóch tygodni kilkunastostopniowy mróz (momentami ponad 20 st. poniżej zera) pokrył jezioro lodową taflą. Dla łyżwiarzy to prawdziwa gratka. Po Jeziorze Słupeckim jeżdżą nawet rowerzyści. Co jednak dzieje się z rybami?
W telewizyjnej audycji 2010 roku za przyduchę najbardziej „dostało się” staroście Mariuszowi Roga.– Z niewiadomych dla mnie względów, stałem się „bohaterem” kręconego podczas przyduchy telewizyjnego materiału, choć nie byłem ani nie jestem właścicielem akwenu, ani dzierżawcą, ani też jego użytkownikiem. Samorząd powiatu ma zadania antykryzysowe i w momencie, gdy taki kryzys powstał, włączyliśmy się wspierając naszymi służbami i finansowo akcję oczyszczania wód ze śniętych ryb. Wcześniej nie otrzymaliśmy żadnych sygnałów od osób odpowiedzialnych za gospodarkę na terenie jeziora, że szykuje się coś niedobrego – mówi Mariusz Roga.
Zapytany o stan wód Jeziora Słupeckiego i tutejszą populację ryb starosta odpowiada: – Nauczeni doświadczeniem 2010 roku staramy się monitorować stan rzeczy, by katastrofa ze śnięciem ryb nie powtórzyła się. Pracownicy Wydziału Ochrony Środowiska „trzymają rękę na pulsie”. W chwili obecnej nie mamy żadnych sygnałów o konieczności podjęcia działań na Jeziorze Słupeckim, ja jednak zadeklarowałem natychmiastową pomoc merytoryczną i materialną w momencie, gdy takowe zaistnieją – informuje starosta Roga.
Więcej w najnowszym wydaniu „Głosu Słupcy”