Jest ta grypa czy jej nie ma?

1310
wyświetlenia

Media donoszą, że w Polsce zachorowało już grubo ponad 200 tysięcy osób. W pierwszym tygodniu stycznia zanotowano prawie 140 tysięcy przypadków. Pojawił się także wirus AH1N1, czyli tzw: „świńska grypa”, na którą zmarło już kilkanaście osób. Przychodnie pękają w szwach, także w Słupcy. Na oddziałach dziecięcych tłoczno. Oficjalnie jednak w Słupcy grypy nie ma, potwierdza to słupecki sanepid, dlaczego? Postanowiliśmy bliżej przyjrzeć się sprawie.

Każdy, kto w okresie świąteczno – noworocznym chciał iść do lekarza musiał swoje odstać w kolejce. Te po numerki ustawiały się od wczesnych godzin porannych. Od zarazków wirujących po korytarzach było aż ciemno. Stanie w kolejce było jedynym sposobem, by mieć pewność, że numerek do lekarza się dostanie. Na telefon nie zawsze było można liczyć. W tym czasie przychodnie rejestrowały po kilkaset osób dziennie i do lekarzy rodzinnych dla dzieci i dorosłych. Pod dwiema największymi przychodniami w Słupcy – Hipokratesem i Medykiem o zaparkowaniu można było jedynie pomarzyć. Jak mówili lekarze wśród zachorowań dominują przeziębienia, schorzenia raczej grypopodobne, okoołooskrzelowe. – Panuje dość ostry, paskudny wirus, który od razu atakuje oskrzela, to niebezpieczne, zwłaszcza u małych dzieci – mówiła mi w Sylwestra pani doktor, która tego dnia przyjęła i zbadała setkę chorych dzieci. Lekarze też chorują, nierzadkie są już przypadki w naszych przychodniach, że lekarze przyjmują pacjentów w maseczkach, wietrzą gabinety. Fala przeziębień jest także widoczna w miejscach pracy. Masowe wręcz zwolnienia chorobowe pracowników utrudniają płynność produkcji czy bieżące prace biurowe. Prawdziwy dramat jest w przedszkolach, zwłaszcza w najmłodszych grupach i szkołach. Bywały dni, że w grupach przedszkolnych było po 5 – 6 dzieci.

Grypowymi statystykami zajmuje się sanepid. I jak co roku dyrektor stacji Agnieszka Dybała – Kamińska twierdzi uparcie, że grypy w Słupcy nie ma i są na to dowody. Jak to możliwe?

ZOSTAW ODPOWIEDŹ