Pamiętam, że kiedy zginął pierwszy polski żołnierz w Afganistanie – 14 sierpnia 2007 porucznik Łukasz Kurowski ? nasz kraj pogrążył się w głębokiej dyskusji nad istotnością udział kraju nad Wisłą w afganistańskich działaniach zbrojnych. 4 października tego roku Afganistan pochłonął kolejnego Polaka ? zginął starszy szeregowy (pośmiertnie awansowany do stopnia sierżanta) Rafał Nowakowski. Minęły zaledwie cztery lata, a śmierć z dala od ojczyny została zdegradowana do minimum z racji nierozumianej przeze mnie hierarchii ważności
Jeśli masz zginąć, to tylko jako pierwszy
Do takiego paradoksalnego wniosku można dojść, śledząc nie tyle kalendarium polskiego kontyngentu, który stanowi część Międzynarodowych Sił Wspierania Bezpieczeństwa NATO na terenie Afganistanu, co reakcje naszego społeczeństwa na tragedie jemu towarzyszące. Obserwując raczej znikome poruszenie na tej płaszczyźnie tak w reakcji lokalnej ludności, jak i w potężnym gronie internautów łatwo stwierdzić, że tylko ?pierwsze śmierci? są istotne, są naprawdę ważnymi i tylko one przechodzą do historii. Do tej pory wspominam chwile, kiedy major Hieronim Kupczyk poległ jako pierwszy Polak w Iraku; rozpętała się wówczas medialna burza, która z niesamowitą siłą przeniosła się do życia codziennego naszych rodaków ? trwały liczne rozmowy, niesnaski pomiędzy zwolennikami a przeciwnikami koalicji z Amerykanami w walkach na terenie Iraku. W przypadku śmierci Nowakowskiego (i przypuszczalnie każdego następnego żołnierza naszego kraju) współczynnik twórczych dyskusji jest znikomy lub praktycznie niedostrzegalny.
Polska Chrystusem narodów jest?
Martyrologia naszego narodu była, jest i zapewne jeszcze przez długi czas będzie motywem przewodnim nie tylko instytucji światopoglądowych, takich jak na przykład placówki oświatowe ale także pewnym spoiwem, który betonuje nas jako społeczność wiecznie zadumaną nad swoim historycznym ?ja?. Skutecznie zatarliśmy granicę pomiędzy znajomością własnej przeszłości, a przyszłością, która powinna być budowana z historyczną świadomością ? a nie jak to mamy w zwyczaju z historią w roli głównej. Ciśnie się tutaj do działu felietonistycznego pomysłowość twórców spotów wyborczych, które wykorzystały właśnie ten zły, ale jakże rozpowszechniony model polskiej mentalności ? nie siląc się na polityczną poprawność przyznam otwarcie, że budowanie kampanii wyborczej na podstawie tragedii smoleńskiej woła o pomstę do nieba (w najlepszym wypadku). Napis ?Jesteśmy im to winni? a w tle czarnobiałe zdjęcia ofiar katastrofy Tupolewa i rzewna linia melodyczna ? komentarzem niech będzie tutaj tytuł piosenki, która pojawiła się w programie Wojewódzkiego i Figurskiego w eterze ESKI Rock ?Po trupach do celu?. Nie uwzględniając poglądów politycznych, każdy z nas potrafi ocenić, czy rzeczą po ludzku moralną jest wykorzystywanie tragedii (w tym wypadku rodzinnej tragedii) w celach propagandowych. Odpowiedź jest tutaj oczywista.
Wojna jest głupia?
? i kropka. Na zakończenie drodzy Czytelnicy przytoczę słowa utworu ?Irak? punkowej kapeli Uliczny Opryszek, która (jak na polski punk przystało) rzeczowo i niezwykle trafnie dokonuje analizy otaczającej nas rzeczywistości, a jednocześnie w przypadku 30 numeru ?Głosu?? także ostatniego podtytułu działu ?Klawiaturą i pikselem?: