Czy koalicja jest zagrożona?

1360
wyświetlenia

Przed naszym Rządem duże wyzwanie. Czas zmienić system emerytalny a dokładnie wydłużyć okres, po przepracowaniu którego będziemy mogli przejść na zasłużoną emeryturę. System ubezpieczeń społecznych jest u kresu wytrzymałości i dalsze utrzymywanie takiego status quo może doprowadzić do katastrofalnych w skutkach rezultatów.

Obecna sytuacja jest efektem wielu nakładających się czynników. Między innymi jednym z nich jest nadmierne uprzywilejowanie grup zawodowych polegające na obniżeniu wieku uprawniającego do świadczeń emerytalnych. Uprzywilejowanie nieprzemyślane i podjęte często w wyniku presji związków zawodowych jak i samych pracowników (np. w górnictwie nie ma znaczenia czy pracuje się na ścianie pod ziemią czy w administracji, przywilej obejmuje wszystkich zatrudnionych w kopalni). Kolejnym patologicznym zjawiskiem determinującym dzisiejszą kondycję ZUS-u jest nadmierne rozdawnictwo pieniędzy poprzez bezpodstawne przyznawanie rent chorobowych obywatelom w wieku produkcyjnym i zdolnym do pracy. Przez ostatnie 20 lat proceder wystawiania zaświadczeń lekarskich uprawniających do nabycia tego typu świadczeń skutecznie umożliwił ogromnej liczbie osób korzystanie z „rentowych dobrodziejstw” i tym samym ograniczył w znacznym stopniu liczbę obywateli odprowadzających składki do ZUS. Odpowiedzcie sobie sami, drodzy Czytelnicy, czy nie macie w rodzinie lub wśród znajomych osób na rencie, które dalej aktywnie prowadzą działalność zarobkową? Powyższe przyczyny a także nakładający się równolegle niż demograficzny doprowadziły do sytuacji, w której emerytów przybywa a odprowadzających składki jest coraz mniej. Polityka rozdawnictwa i brak jakiegokolwiek oszczędzania zaprowadziła nas dzisiaj nad próg przepaści emerytalnej. Wszystkie składki odprowadzane do ZUS-u są wydawane na bieżącą konsumpcję czyli emerytury starszego pokolenia. Dzisiaj już wiemy, że bez przeprowadzenia reformy pokolenie młodych Polaków nie będzie miało zagwarantowanych świadczeń emerytalnych bo system się po prostu przewróci.

Rząd podjął już decyzję o wydłużeniu okresu uprawniającego do nabycia emerytury. Oczywistym jest, że nikt nie chce dłużej pracować dlatego też rządowy projekt skazany jest na ostracyzm społeczny. Determinacja premiera w przeprowadzeniu bezwarunkowej reformy według koncepcji PO jest duża i nawet świadomość możliwej porażki w przyszłych wyborach nie zahamuje tych działań. Świadczy to tylko o powadze sytuacji, w której się znaleźliśmy jako cały polski naród.

Dodatkowej pikanterii całej sprawie dodaje fakt, iż stanowisko koalicyjnego PSL-u jest nieco odmienne w tej sprawie. PSL proponuje, by kobiety mogły przechodzić na emeryturę o trzy lata wcześniej po urodzeniu każdego dziecka, ale łącznie mogłoby to być nie więcej niż dziewięć lat wcześniej. Ludowcy chcą również, aby wydłużanie wieku emerytalnego odbyło się w dwóch etapach. W pierwszym wiek emerytalny zostałby podwyższony o 2 lata: do 67 lat dla mężczyzn i 62 lat dla kobiet (do 2020 r.). O szczegółach następnego etapu reformy miałyby decydować kolejne rządy. Ostatnia Rada Naczelna Stronnictwa, która odbyła się w sobotę zobowiązała polityków tej partii do utrzymania właśnie takiego stanowiska.

Czy premier postawi na swoim i nie uwzględni uwag swojego koalicjanta? Czy bezwarunkowe forsowanie absolutnego podwyższenia „wieku emerytalnego” Polaków może doprowadzić do kryzysu koalicyjnego? Odpowiedź na te pytania uzyskamy pewnie już w ciągu kilku najbliższych tygodni.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ