By być dobrym gitarzystą, trzeba być przede wszystkim cierpliwym?

3143
wyświetlenia

W tym tygodniu na łamach ?Portretów Twórców? gościmy Norberta Przygockiego. Norbert to absolwent Liceum Ogólnokształcące im. Marszałka J. Piłsudskiego w Słupcy, aktualnie mieszkaniec Poznania i jednocześnie student medycyny na Uniwersytecie Medycznym w Poznaniu. Specjalnie dla ?Głosu? opowiada o swoich muzycznych początkach, wspomina zespół jazzowy, który działał na terenie Słupcy i radzi, jak zostać dobrym gitarzystą.

Jak zaczęła się Twoja przygoda z muzyką i na kiedy jest datowana?

Wszystko zaczęło się latem przed drugą klasą gimnazjum. Znalazłem starą kasetę taty ? ?Nevermind? Nirvany włączyłem i? nie mogłem jej wyłączyć! Już wtedy wiedziałem, że to jest to. Zacząłem zapuszczać długie włosy a parę miesięcy później uzbierałem na pierwszą gitarę elektryczną i zacząłem grać.

Gitara elektryczna ? dlaczego właśnie ten instrument?

Pewnie z powodu Kurta (śmiech). Ale tak poważnie to nie wiem. Nie umiem tego określić. To się po prostu czuje. Nie wyobrażam sobie grania na innym instrumencie. No i magia solówek. Chciałbym dodatkowo nauczyć się gry na saksofonie, ale ta ochota naszła mnie parę lat później, gdy zacząłem słuchać jazzu.

Opowiedz o kapeli jazzowej, której byłeś członkiem, ? kto wchodził w jej skład, geneza zespołu, gdzie graliście i dlaczego kapela została rozwiązana?

Bardzo miło wspominam zarówno ten zespól jak i ludzi, z którymi grałem. Zespół powstał, gdy byłem w liceum w ramach szkoły muzycznej Yamaha i tam też mieliśmy próby. Zespół był liczny. Liderował nam genialny saksofonista Marcin Pawlik. Graliśmy typowe standardy jazzowe takie jak ?Cantaloupe Island?, ?Cameleon?, ?Fly me to the moon? czy ?Footprints?. Jednak moim ulubionym utworem, który wykonywaliśmy był ?The Girl From Ipanema?.

Więcej w najnowszym numerze Głosu Słupcy

ZOSTAW ODPOWIEDŹ