„Uuu… grube oskarżenia” – przemknęły szepty po sołtysach, radnych i gościach ostatniej sesji. Bohaterem zamieszania był Wiesław Cieślewicz, który nie przebierał w słowach, wyrażając swoje niezadowolenie i jednocześnie tłumacząc radnym, dlaczego złożył na wójta skargę.
Na dobry początek: ale o co chodzi?
W połowie stycznia Wiesław Cieślewicz wniósł skargę na działalność wójta Ryszarda Grześkowiaka – chodzi tutaj o wniosek w zakresie warunków zabudowy dla działek w Smolnikach Powidzkich. Skarżący wnosił o określenie przeznaczenia niniejszych terenów z rekreacyjnych na działki pod budownictwo mieszkaniowe. I tutaj pojawił się konflikt interesów, które swój początek maja wiele lat temu, bowiem uchwałą rady gminy Powidz z dnia 21 września 2006 dokonano zmiany studium uwarunkowań i kierunków zagospodarowania przestrzennego gminy Powidz, tym samym przeznaczając tamtejsze tereny pod rozwój rekreacji. Uzgodnienie od Regionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska w ostatnim czasie zostało przyznane w tej kwestii, więc długa, biurokratyczna droga została praktycznie zakończona.
Ależ powiało chłodem
-Z dokumentów, które przesłałem do rady wnika, że wójt przekroczył uprawnienia, nie dopełnił obowiązku, działa na szkodę moją i mojej rodziny, naraził mnie i moją rodzinę na duże straty, nie wydając przez 8 lat warunków zabudowy pod budownictwo mieszkaniowe. Zostałem pozbawiony podstawowych praw obywatelskich zabudowy. Musze Państwu powiedzieć, że tą sprawą zacząłem się interesować, szukałem różnych rozwiązań i skierowałem sprawę do Rzecznika Praw Obywatelskich. – mówił pewnie Wiesław Cieślewicz. – Moja matka się tam urodziła, wychowała, ja się tam wychowałem, chodziłem do szkoły podstawowej i teraz mnie i moim dzieciom odmawia się praw zabudowy? Ta ziemia została splamiona nawet krwią hitlerowców, a teraz w kraju demokracji pozbawia się mnie takich warunków, takich uprawnień, bezpodstawnie?
więcej w najnowszym wydaniu Głosu Słupcy