5 Nieoficjalne Mistrzostwa Polski w klasie Trias, czyli żeglarski underground

2929
wyświetlenia

Powiat słupecki, a w zasadzie gmina Powidz ma to szczęście, że jedyne w kraju wydarzenie, tym razem już 5 Nieoficjalne Mistrzostwa Polski w klasie Trias odbywają się każdego roku w Ostrowie Letnisko. Piękna uroczystość i pokaz czystej sportowej rywalizacji odbyła się w sobotę 17 sierpnia 2019.

Początek

W porównaniu z rokiem poprzednim warunki pogodowe dopisały. Wiatr wiał w skali 3-4 Bft pomijając zatoczkę w stronę Anastazewa, gdzie wiatr miał około 1- 2 Bft. W regatach wystartowało 13 załóg, a co najbardziej cieszy niektóre załogi miały średnią wieku 17 lat (załoga Ignacego Kuźniewskiego, Michała Smuszkiewicza, Aleksandra Cieślewicza, Elizy Wojciechowskiej, Agaty Makowskiej). To dobra wiadomość dla fanów tych królewskich łodzi jakimi są Triasy.
Rywalizacja rozpoczęła się o 12.00 odprawą szefa mariny Ostrowo pana Wojtka. Uczestnicy poznali trasę, która miała m/w 16 km i cztery boje do minięcia – Giewartów ( na przeciw pałacu), Dzika Plaża (Powidz), Przystań Wojskowa ( Przybrodzin ), Plaża w Anastazewie i na koniec powrót na metę-start w Ostrowie.
Pan Wojtek poinformował uczestników, ze wszelkie protesty mogą być zgłaszane do sędziego tylko po uiszczeniu kaucji 2500 zł, co ustawiło od razu jakość konkursu na najwyższym poziomie duchowej i mentalnie uczciwej rywalizacji.
Wyścig rozpoczął wystrzał z pistoletu w powietrze. Na łodzi sędziowskiej okazało się, że drugi nabój na przyjęcie zwycięzcy jest zepsuty i trzeba będzie witać inaczej.

Rywalizacja

Już na starcie do przodu wysforował się Maciej Potok na Jenevas. Podobno w nocy czyścił dno swojego Triasa z glonów, aż do zatracenia się w pasji. Obserwatorzy mówili, że jacht sprawiał wrażenie dopieszczonego. Efekty ujawniły się od razu następnego dnia. Tuż za Potokiem uplasował się mistrz Polski sprzed 2 lat Radek Glaca Maciejak z liczną rodziną na Amigo. Za nimi podążało małżeństwo triasowe nie do rozdzielenia w tej rzeczywistości Paweł Brona z córką Sylwią (debiut) i Ania Sabok – Rzepka na Windbraut. Zeszłoroczny mistrz Polski Ryszard Gryc z świeżo upieczoną małżonką Lilą trzymał się blisko.
Od początku było wiadomo, że walka o mistrzostwo rozegra się między tą czwórką. Rywalizacja miała dwa kluczowe momenty, pierwszy na najdalszej boi w Giewartowie pokazał, że ostateczna walka o mistrzostwo odbędzie się pomiędzy Maciejem Potokiem i Radkiem Glacą Maciejakiem. Początkową różnicę około 500 metrów Glaca zniwelował właśnie w tym miejscu. Doskonale wykorzystał błędy Potoka i minął boję jako pierwszy. To niestety był jedyny moment, kiedy miał przewagę kilku metrów. Po minięciu boi Potok na swoim dopieszczonym z miłością dnia poprzedniego Triasie wysforował się na prostej po raz kolejny na prowadzenie. Glaca jednak nie ustępował i gdyby to nie godziło w etykę powrzucałby liczną rodzinę do wody, żeby dogonić rywala. Rozsądek jednak zwyciężył i gonił Potoka z godnością ojca stada.
Drugi moment, kiedy zwycięstwo Macieja Potoka było zagrożone pojawił się po minięciu trzeciej boi w Przybrodzinie. Potok, który minął ją pierwszy popędził zgodnie ze swoją błędną tendencją w stronę brzegu przed zakrętem, przez co wydłużył swoją trasę. Glaca to zauważył i co prawda jako drugi minął boję jednak skrócił sobie dystans do zakrętu o 1/3. Niestety. W tym momencie zgubił codzienną wnikliwość w ocenie sytuacji i zapomniał o mieliznach. Zanim się wydostał Potok już był na prostej i w tym momencie zakończyła się walka o mistrzostwo. Poniżej na zdjęciu ostateczne wyniki wszystkich uczestników tej niezwykłej imprezy żeglarskiej.

Miejsca zawodników opisała Ania Sabok – Rzepka.

Przekazanie Pucharu

Maciej Potok tak się ucieszył zwycięstwem, że jeszcze przed przekazaniem przechodniego pucharu zdążył zanieść go do domu i dopiero na wyraźną uwagę Ani z Windbraut niechętnie przyniósł go z powrotem, żeby jeszcze raz go zabrać. Przepiękna radość ze zwycięstwa. Jak nakazuje tradycja do pucharu został wlany szampan i zawodnicy napili się z niego wspólnie Donato.
Na stole pojawiły się wędzone sielawy i węgorze. Obok nich wyśmienity obiad dla wszystkich uczestników i przyjaciół, czyli golonki i zupa gulaszowa. Co bardzo istotne zamiast nudnej muzyki żeglarskiej „triasowcy” raczyli się rapem i z fantastyczną, nienachalną lekkością rozpływali się w atmosferze wieczoru. Z lekko snutych opowieści usłyszałem jedną, która zdała się mi najciekawszą. Z opowieści wynikało, że nadchodzi Glaca i pomimo, że Maciej Potok chwilowo zwycięża wszystko, on jest tuż, tuż i nadchodzi.

Piotr Stróżyk

Poniżej zdjęcia chrztu nowego Mistrza Polski. Załoga niestety uciekła.

Galeria

ZOSTAW ODPOWIEDŹ