30 lat po niedzieli bez ?Teleranka?

2595
wyświetlenia

Przewrotny tytuł niniejszego felietonu jest swego rodzaju żartobliwą zasłoną dla ponurego i przełomowego dla współczesnej historii Polski rozdziału. W tym tygodniu mija 30 rocznica ogłoszenia stanu wojennego przez Wojskową Radę Ocalenia Narodowego.

Nie trzeba nikogo specjalnie przekonywać, że tak zwane ?demoludy? czyli kraje demokracji ludowej pełniły rolę świeczek na socjalistycznym torcie, przy którym ucztowali towarzysze z ?przewodniej siły? Układu Warszawskiego ? Związku Socjalistycznych Republik Radzieckich. Zarówno system ?demokracji ludowej? w krajach bloku wschodniego jak i mechanizmy gospodarcze, to była jedna wielka lipa. Wschodnie waluty nie miały żadnej wartości, a markowe towary z Zachodu miały system obiegu wewnętrznego za dewizy (PEWEX, Baltona). Do tego wszelkie głosy krytyki społecznej tłumione były w sposób indywidualny (aresztowania, porwania, pobicia) lub zbiorowy (uzbrojone ?po zęby? milicja i wojsko naprzeciwko sfrustrowanego tłumu).
Życie Polaków u progu lat 80-tych, pod koniec ?złotej ery? towarzysza Gierka odbywało się na kredyt, zaciągnięty w celu rozładowania napięć, jakie towarzyszyły upadkowi Gomułki w 1970 roku i grudniowym wypadkom na wybrzeżu, gdzie zamordowano podczas protestów robotniczych kilkadziesiąt osób. Niestety pieniądze z kredytów międzynarodowych wyczerpały się, a w kraju zaczęło nagle brakować podstawowych produktów żywnościowych: cukru czy masła. Obecność wędlin na stole zaczynała mieć charakter odświętny, a rynek zalały towary ?produktopodobne? w ?opakowaniach zastępczych?.
Kolejna próba zrzucenia kosztów funkcjonowania zbankrutowanej ?Socjalistycznej Ojczyzny? na społeczeństwo skończyła się masowymi protestami w sierpniu 1980 roku. Zbiorowy zryw klasy robotniczej ? tego najświętszego podmiotu starań partyjnych towarzyszy, zaowocował nie tylko wymuszeniem na władzy podpisania porozumienia, ale też i przede wszystkim ostatecznym upadkiem mitu, że to właśnie klasa robotnicza jest dla partii najważniejsza.

Więcej w najnowszym numerze Głosu Słupcy.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ